19.8.14

Dieletta ♥Na zawsze♥ cz. 3 - by Stella

W tej części już muszę streścić. Trochę długie to wyszło.
Co do zgadywania Happy/Sad End, muszę wam powiedzieć, że ci którzy mówili "Happy End" mieli rację, a ci którzy mówili "Sad End" również mieli rację. Jak? Dowiecie się po przeczytaniu.

 Germán postanowił zajrzeć do pokoju córki. Zobaczył tam dwójkę smacznie śpiących nastolatków. Violetta była wtulona w klatkę piersiową Diego, a on ją obejmował. Na szafce obok łóżka świeciła się lampka. Przykrył ich kocem zgasił lampkę i wyszedł z pokoju.

 Następnego dnia gdy Diego się obudził, obok niego nie było Violetty. Rozejrzał się po pokoju, ale również jej nie zauważył. Wstał i poszedł do swojego pokoju by zmienić ubrania. Następnie udał się do jadalni na śniadanie. Violetty nadal nigdzie nie widział. Każdy usiadł na tym samym miejscu co zawsze. Nareszcie zeszła na dół. Jej strój opierał się na różowym, co zadowoliło wszystkich obecnych. Usiadła obok Hernandeza. Po śniadaniu postanowili pójść na spacer. Powolnym krokiem kierowali się przed siebie. Cały czas rozmawiali i trzymali się za ręce.
 Gdy chodzenie już ich zmęczyło, kupili sobie lody i usiedli na ławce w parku. Tak zleciał im prawie cały dzień. Wracali do domu koło 18:00.  Mimo, ze nie było późno słońce już zdążyło schować się a horyzontem. Byli już naprawdę bardzo blisko domu. Nagle Diego się zatrzymał.
- Miałem kupić mamie po drodze baterię, całkiem zapomniałem - (Tak wiem. Baterię? Ale nie wiedziałam co ty wpisać więc wypadło na nią;D)
- Idź. Przecież nie powiesz mamie, że zapomniałeś o baterii - odparła.
- Nie chcę cię zostawiać - powiedział.
- Sklep jest zaraz za rogiem. Pójdę z tobą, jeśli chcesz.
- Nie. Mówiłaś, że ci zimno. Idź do domu - powiedział i delikatnie musnął jej usta. Oboje ruszyli w swoją stronę. Chłopak zniknął już za rogiem. Violetta poczuła przerażający ból z tyłu głowy, a zaraz po tym straciła przytomność.

 Do domu wszedł Diego z baterią dla swojej mamy. Wszyscy zwrócili wzrok ku niemu. Nie miał pojęcia o co chodzi, zwłaszcza Germánowi. W jego wzroku było coś jak złość.
- O co wam chodzi? - zapytał.
- Gdzie Violetta? - zapytali wszyscy jednocześnie.
- Myślałem, ze jest w domu - jego głos zaczął drżeć ze strachu, a w głowie miał same najgorsze scenariusze.
- Nie, wyszła z tobą po śniadaniu, a teraz wracasz sam! - krzyknął Germán, a Angie zaczęła go uspokajać.
- Byliśmy jakieś pięć domów dalej, gdy przypomniałem sobie, że miałem kupić mamie baterię. Wróciłem się po nią a Vilu miała sama dojść. Nie było daleko - wyjaśnił.
- Ale nie wróciła. Pewnie znowu uciekła - teraz też Angie zaczęła panikować.

Chwilkę wcześniej:
 Violetta obudziła się na łóżku. Strasznie niewygodnym. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała było zimno ciemno i czuć było papierosy oraz alkohol. Jedyne małe okienko, na drugim końcu pokoju, było zalepione starymi gazetami. Jedyne światło jakie było w pokoju to, to które przedostało się przez małą szparkę między drzwiami, a progiem. Najgorsze jednak było to, że jej ręce były przypięte do łóżka kajdankami. Bolało ją całe ciało bez wyjątku, ale najbardziej lewe biodro. Łzy z jej oczu lały się strumieniami i mimo słabemu światłu i rozmazanemu obrazowi rozpoznała miejsce, w którym się znajdowała. Często tu bywała z Rodrigo i resztą jego paczki. Wysiliła się i wygięła na tyle by móc dosięgnąć do kieszeni spódnicy i wyjąć telefon - Kiepski porywacz skoro nie zabrał telefonu - pomyślała. Wystukała szybko wiadomość do Diego.
Ratuj! Jestem w opuszczonej fabryce.
Zdążyła wysłać, ale w tym momencie drzwi się otworzyły i niewyraźny kształt ciała stanął w przejściu. Gdy zobaczył komórkę w rękach Violetty, podbiegł i wyrwał jej ją rzucając o ziemie.
- Nie powinnaś była tego robić.

 Diego odczytał wiadomość i szybko chciał wyjść z domu, by ratować ukochaną, ale w tym samym momencie drzwi się tworzyły  i do domu wszedł Ramallo. Wyrwał kluczyki do samochodu z jego ręki i pobiegł.
- Co się stało? - zapytał nic nie rozumiejąc, asystent Germána.
- Violetta zaginęła - oświadczyła Esmeralda.
- Co? Jak to? Gdzie? A Diego gdzie pobiegł zabrał mi kluczyki do samochodu - Esmeralda szybko wyjęła komórkę z kieszeni spodni i wybrała numer do syna.
- Gdzie ty jesteś Diego?! - zapytała jak tylko odebrał.
- Jadę ją uratować - oznajmił wciąż niespokojnym głosem.
- Przecież nie wiesz gdzie ona jest.
- Wiem. W starej fabryce - oznajmił i się rozłączył.

 Strasznie bolał ją policzek. A dlacezgo? Dlatego, ze dostała z pięści i jeszcze kopniaka w brzuch za to, że chciała użyć telefonu. Napastnik nie wiedział tylko, że wiadomość zdążyła już pójść, a nadzieja Violetty też mówiła, że Diego ją odczytał i ją uratuję albo wezwie policję. 
- Żadnych takich numerów, bo pożałujesz - odezwał się siadając na łóżku.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Nie poznajesz? - zapalił lampkę. SZOK!!! RODRIGO!!! Nie mogła uwierzyć własnym oczom. 
- Dlaczego to robisz?! - krzyknęła zaciskając oczy by nie dać łzom wyjść na zewnątrz. 
- Niczego się nie domyślasz? - zaśmiał się - Miałaś być moja. Ale postanowiłaś wybrać tego frajera. Ja ci tak łatwo odejść nie pozwolę. 
- Nie możesz mnie tu więzić prędzej czy później ktoś mnie znajdzie.
- Jutro nas już tu nie będzie, więc albo dzisiaj albo wcale. Masz wybór. Albo nikomu ani słowa i możemy być razem szczęśliwi, albo zostaniesz moją służącą. Co wolisz? - splunęła mu prosto w twarz. Wytarł ją chusteczką. Odpiął kajdanki po czym szarpnął ją za włosy i przy okazji kolejny raz uderzył w twarz - Skoro chciałaś - Szepnął jej do ucha i odwrócił przodem do siebie. Tym razem dostała tak mocno, że upadła na ziemię. Już szykowała się do przyjęcia kopniaka, ale zamiast tego usłyszała niepokojące dźwięki. Ledwo przytomna odwróciła się w stronę byłego przyjaciela. Nie wierzyła własnym oczom. Łzy napłynęły jej do oczu. Łzy radości. Diego przyszedł ją uratować.
 Z wargi i nosa Rodrigo sączyła się czerwona ciecz. Diego przystawił go do ściany i trzymał mocno ręce na jego szyi. Mimo tego zdołał wykrztusić z siebie słowa które mnie przeraziły.
- Możesz mi ją zabrać, ale nigdy się ode mnie nie uwolni - zdołał też chytrze się uśmiechnąć. Dostał ostatni raz w twarz. Tym razem jednak upadł na ziemię nieprzytomny, ale żywy. Nadal płakała, a obraz był strasznie rozmazany. Podbiegł do niej Diego i wziął delikatnie na ręce. Wtuliła się w jego klatkę piersiową. Wyszedł z nią z budynku i posadził na miejscu pasażera w... samochodzie Ramallo? Sam usiadł na miejscu kierowcy i ruszył szybko przed siebie. Obraz był nadal rozmazany od ciągle napływających do oczu łez, a ciało wciąż trzęsło się ze strachu. Diego zdjął jedną rękę z kierownicy i chwycił w nią dłoń dziewczyny.
- Nie martw się. Jestem już przy tobie. Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić - chciał ją pocieszyć. Bolało go to, w jakim stanie była dziewczyna, to że na to pozwolił, ale najbardziej to, że nie mógł nic zrobić, alby o tym zapomniała.
 Dojechali do domu Violetty. Zaniósł ją do środka, na samym progu każdy z domowników podbiegł do nich. Byli szczęśliwi, że Violetcie nic nie jest. Hernandez położył ją na kanapie i ukląkł obok.
- Violetta nic ci nie jest. Zaraz przyniosę ci coś ciepłego do jedzenia - powiedziała Olga i pobiegła do kuchni.
- Wolałabym najpierw wziąć prysznic - odparła i wstała korzystając z pomocy Diego. Zaprowadził ją do łazienki i zamknął za nią drzwi. Wrócił na dół i usiał na fotelu.
- Diego... Dziękuję za uratowanie Violetty - powiedział Germán podchodząc do chłopaka.
- No co ty... Nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić - odparł.
-Cieszę się, że Violetta ma kogoś kto będzie przy niej.
 Wykąpana i pachnąca dziewczyna nerwowo zeszła po schodach. Złapał Diego za rękę i pociągnęła go do kuchni. Poprosiła Olgę aby dała im chwilkę i wyszła.
- Co się stało? - z oczu dziewczyny po raz kolejny wyślizgnęły się łzy - Violetta?! -dodał nieco głośniej zaniepokojony chłopak. Uniosła bluzkę trochę do góry, ukazując czarny napis "Rodrigo" na jej lewym biodrze - Nie przejmuj się. Pozbędziemy się tego, obiecuję ci - powiedział i mocno przytulił ją do siebie - Chodź, pogadamy z twoim tatą.
- O czym? - zapytał wchodząc do kuchni Germán.
- Violetta... Idź do Angie - powiedział Diego. Wiedział, że trudno jej o tym rozmawiać, więc wolał sam powiedzieć Germánowi o tatuażu. Gdy dziewczyna opuściła pomieszczenie Hernandez zaczął tłumaczyć co się stało.
- Violu, jak się czujesz? - zapytała zatroskana ciocia. Zamiast odpowiadać przytuliła się do niej. Z kuchni wyszedł jej ojciec i chłopak.
 - Violetta nie martw się. Jedziemy do szpitala. Mam znajomego, który się tego pozbędzie - oznajmił Castillo szukając kluczy do samochodu.
- Germán pozwolisz, że ja poprowadzę w twoim stanie to może być niebezpieczne - oznajmił Ramallo.
- Dobrze chodźmy - Violetta oczywiście poszła trzymając się Diego. Wszyscy wpakowali się do samochodu i ruszyli do szpitala.

 Zdenerwowany lekarz wyszedł z sali, w której leżała Violetta i pobiegł do jakiegoś innego gabinetu. Widząc go Olga, Ramallo, Angie, Germán, Esmeralda i Diego zaczęli się niepokoić. Jak doktor Ramos wyszedł z pomieszczenia Germán od razu wstał
- Co się stał? - zapytał.
- Jest bardzo źle. Tatuaż został zrobiony parę godzin temu, w niesterylnych warunkach oraz niehigienicznym sprzętem. Opatrunku chyba w ogóle nie było, ale to są drobnostki. Najgorszy był używany tusz. Wstrząs anafilaktyczny. To alergiczna reakcja organizmu na niektóre składniki zawarte w pigmencie. Taki wstrząs może zabić w kilka minut, musimy się tego jak najszybciej pozbyć - wyjaśnił i pobiegł na salę operacyjną.

No dobra, a teraz ta gorsza część i nie śmiejcie się ze mnie, bo to będzie trochę dziwne. Może nie wyszłoby takie gdybym nie musiała tak streszczać.
 Nieprzytomna jeszcze Violetta leżała na łóżku szpitalnym. bok niej cały czas siedział Diego trzymając ją za rękę. D szpitala przyjechali też przyjaciele dziewczyny. Zaraz po tym jak się dowiedzieli co się stało. Na urządzeniu zaczęła się ciągnąć prosta linia. Lekarze robili wszystko co w ich mocy aby dziewczyna przeżyła, jednak nie udało się. Z oczu Diego lały się łzy, złożył na ustach dziewczyny ostatni pocałunek i wybiegł z sali, odpychając od siebie pielęgniarkę, która chciała dać mu zastrzyk uspokajający. Dobiegł do domu i wleciał jak burza do pokoju swojej matki. Nabazgrał coś szybko na kartce i wrócił na zewnątrz. Wsiadł na swój motor i ruszył najszybciej jak mógł. Gdzie? Na plaże. Po co? Żeby dołączyć do Violetty. Przywiązał rękę do kierownicy i pojechał. Po co sznurek? Żeby się odruchowo nie wynurzyć. Przejechał przez całą długość mola i zleciał na dół, do wody. Świadkowie samobójstwa zadzwonili na policję i pogotowie.

 Wszyscy poubierani na czarno opłakiwali Violettę i Diego. Nawet pogoda. Padał deszcz i zbierało się na burzę. Każdy oprócz rozpaczy po stracie bliskich osób miał też w głowie pytanie. "Dlaczego?" Może zrobił to nieświadomie, widział jak jego miłość umiera i pod wpływem chwili zabił się, a może chciał do niej dołączyć tam na górze. Dowiedzieli się dopiero kiedy Esmeralda znalazła kartkę od niego.
Pochowajcie mnie obok niej.
Kocham cię, mamo.
Diego.
Tymczasem:
- Nienawidzę cię! Jak mogłaś być taka słaba i głupia - wrzeszczała na siebie brunetka. Łzy lały się z jej oczu. Upadła na podłogę i nadal płakała. Ktoś podniósł ją na równe nogi i odwrócił przodem do siebie. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chciała do niego wrócić, przytulić się, pocałować go, ale nie tu, nie teraz.
- Diego? Co ty tu... Coś ty zrobił! - krzyknęła przepełniona złością na ukochanego - Jak mogłeś to zro... - przerwał jej przykładając swój palec wskazujący do jej ust.
- Ciii... - złączył ich usta w długim i pełnym miłości pocałunku. To najczulszy pocałunek jakim obdarzyli się kiedykolwiek.

Nie wiem czy zauważyliście, ale zmieniłam nazwę z One Shotów, na Opowiadania. Dlaczego? Bo nie potrafię napisać opowiadania na jeden rozdział. Tak więc będą to krótkie opowiadania :D A przynajmniej z mojej strony. Tak, dobrze czytacie. Będzie ze mną współpracować Ania Szatan! Cieszycie się, bo ja bardzo. Jej pierwsze dzieło pokaże się już niedługo!
Wracając, Sad czy Happy. Jak już wspominałam, według mnie Happy. Jakie jest wasze zdanie?

2 komentarze:

  1. Happy End :) Popłakałam się.Idiota Rodrigo.Ale trudno.Diego taki odważny <3 Wspaniały blog ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to było urocze

    OdpowiedzUsuń