30.8.14

Diecesca "Od nienawiści do miłości" cz.2 - by Stella

- Ktoś tu zasługuje na przyznanie racji - nadal upierała się przy jednym Camila.
- Wcale, że nie - nie lubię przyznawać komuś racji, a zwłaszcza jak jeszcze nie było pewne, że tą rację ma. Odprowadziły mnie do domu i obiecały, że jutro przyjdą pomóc mi w przygotowaniu się do, jak one to nazwały, "randki z Diego". 

- Dziewczyny przesadzacie, a co z wami też musicie się przygotować - chciałam żeby wreszcie zostawiły moją twarz, paznokcie i włosy w spokoju. 
- Zdążymy, ale ty już niekoniecznie. Potrzebujesz mojej pomocy, najlepiej to założyłabyś tą sukienkę i buty. Zero makijażu, zwykła fryzura i brak dodatków. Teraz nie gadaj tylko siadaj i daj działać profesjonalistkom. Violetta ty zajmij się fryzurą, a ja paznokciami - zarządziła Camila i ja już nie miałam prawa głosu. Na koniec założyłam sukienkę, którą razem wybrałyśmy. Po wielu błaganiach dziewczyny uległy i zostały przy podkreśleniu oczu czarnym tuszem i kredką, oraz czarowną szminką i błyszczykiem truskawkowym. Potem wzięły się za siebie, zajęło im to parę minut. Violetta wyglądała świetnie w swojej sukience, Camila też. Mój brat zrobił nam zdjęcie. Dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, Był tam Maxi i León. Zabrali dziewczyny i pojechali na bal. Niecałą minute potem znów usłyszałam pukanie. Tym razem to był Diego.
- Hej - powiedziałam, ale on mi nie odpowiedział. Klasnęłam mu dłońmi przed twarzą.
- Cześć... Wyglądasz... Przepięknie - uśmiechnęłam się i chyba trochę zarumieniłam - Idziemy?
- Tak - złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu. Dotarliśmy do szkoły w parę minut. Na wejściu spotkałam się ze złym spojrzeniem Ludmily. Była ona skąpo ubrana. Ignorując to szłam dalej. Bal się rozkręcał, a po jakimś czasie na scenę wszedł dyrektor i wywołał na scenę blondynkę i Leóna. Chłopak niechętnie opuścił Viole. Zaśpiewali "Ahí estaré". Przyszedł czas na nas. Weszłam na scenę strasznie zdenerwowana. Diego zaczął śpiewać naszą piosenkę:
Diego:
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy

Ja:
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy

Razem:
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.

Diego:
No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy

Razem:
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Lo imaginamos y la magia te trajo hasta aquí

Ja:
Podemos pintar 

Razem:
colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
 Po skończonej piosence przytuliłam się do niego. Zeszliśmy ze sceny.
- Byłaś świetna - powiedział - Pójdę po coś do picia - dodał i odszedł.
- Nie zastanawia cię gdzie poszedł - usłyszałam dziewczęcy głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Naty. 
- Po pocie, a co?
- Po co poszedł tak naprawdę. Uwierz mi znam go dłużej niż ty.
- O czym ty mówisz - złapała mnie za rękę i pociągnęła gdzieś - Ludmila wam tak szybko nie odpuści, a on jak widać nie zamierza trzymać się tylko ciebie - zobaczyłam jak razem tańczą, a właśnie leciała wolna piosenka. Nic między nami nie ma, ale to i tak zabolało. Wybiegłam ze szkoły, ale zaraz po przekroczeniu progu, ktoś złapał mnie w pasie i pociągnął w swoją stronę. Było ich dwóch.

~~Diego~~

 Poszedłem po picie dla mnie i Franceski, ale gdy nalewałem poncz do szklanek podeszła do mnie Ludmila.
- Czego chcesz? - zapytałem.
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym, zerwałem z tobą. Pogódź się z tym.
- Ostatni taniec proszę - uśmiechnęła się. 
- Odczepisz się? - zapytałem, pokiwała twierdząco głową. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na parkiet. Leciała wolna piosenka, więc oplotła ręce wokół mojej szyi, a ja położyłam ręce na jej tali.
- Chciałam życzyć ci też szczęścia, z... Francescą - powiedziała po chwili.
- Ty? - zapytałem nie dowierzając - dobra wiesz co muszę już iść - powiedziała i dosłownie pobiegła do drzwi. Wróciłem do ponczu, ale moją kolejną próbę nalania napoju do szklanek przerwała Naty.
- Chodź ze mną - powiedziała i nie czekając na reakcję chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę, w którą przed chwilą pobiegła Ludmila. O co im wszystkim chodzi. Prowadziła mnie do szkolnej "przechowywalni". Były tam zapasowe instrumenty, kostiumy i inne tego typu rzeczy, które nie mieściły się w klasach. To wszystko było co najmniej dziwne. To co tam zobaczyłem przeraziło mnie. Francesca była związana, a jej usta były zaklejone taśmą. Obok niej stała Ludmila i coś mówiła, ale za cicho, żebym mógł usłyszeć.
- Francesca! - krzyknąłem i chciałem do niej podbiec, ale dwóch ogromnych kolesi mnie zatrzymało.
- Diego? Miło, że wpadłeś.
- Jesteś nienormalna! Wypuść ją! - krzyczałem. Podeszła do mnie.
- Z chęcią, jeśli do mnie wrócisz.
- Odbiło ci?!
- Nie do końca. Ja tylko potrafię walczyć o swoje. Decyduj. Wrócisz do mnie, a jej się nic nie stanie.
- Albo? - zaśmiała się.
- Albo zabiję tą sukę. Wybieraj, daję ci wolną rękę - kiwnęła głową, żeby mnie puścili, ale nadal byli w gotowości. Szybko to wykorzystałem i znokautowałem ich. Oboje padli na ziemię trzymając krwawiące nosy. Ludmilę odepchnąłem na bok i podszedłem do związanej szatynki. Na policzkach miała łzy. Rozwiązałem jej ręce i delikatnie odkleiłem taśmę z jej twarzy. Wziąłem ją na ręce. Wtuliła się we mnie i objęła rękami moją szyję. Szybko z nią wyszedłem.

No a dalej to już każdy wie, że wszystko dobrze. Ludmila więcej ich nie niepokoiła. Po jakimś czasie wzięli ślub i urodziło im się dwoje dzieci. 
Z mojej strony kolejny HappyEnd i mam już pomysł na kolejny OS, więc niedługo znowu się pokażę. Zapraszam też tu. Czekam też na komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz