31.12.14

Jortini "Jesteś bezpieczna" - by Stella + Nowy Rok!

Wstałam z łóżka. Było mi ciepło. Odwróciłam się i w drzwiach zobaczyłam mężczyznę. Od razu odskoczyłam.
- Spokojnie. Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. - okrążył łóżko i podszedł. Odsunęłam się ja najdalej mogłam - Naprawdę nie musisz się bać - dodał i wyciągnął do mnie rękę - Chodź. Dam ci jakieś ciuchy i pójdziesz się umyć, a potem coś zjemy, dobrze? - złapał moją rękę i lekko mnie pociągnął w swoją stronę. Zaprowadził mnie pod jakieś drzwi. Wszedł do środka. Był to jakiś inny pokój. Otworzył szafę i wyją z niej jakieś rzeczy. Wrócił i podał mi je - To ubrania mojej siostry. Powinny pasować. Tam jest łazienka - wskazał drzwi obok. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Słyszałam jak odchodzi od drzwi.
 Jest miły, ale i tak boję się mu zaufać. To mężczyzna. Dotychczas spotkałam w życiu siedmiu i nie chcę ich nigdy więcej widzieć. Zastanawia mnie skąd się tu wzięłam. Co to był za strzał zaraz przed tym jak zasnęłam? Kim on jest? Boję się.

~*~

 Puki ta dziewczyna się myje, postanowiłem przygotować dla niej jakieś śniadanie. Stanęło na gofrach z truskawkami.
 Zachowuje się jakby się bała. Nie wiem, co oni jej tam robili i ile czasu ją więzili, ale to musiało być straszne, żeby teraz nie była w stanie nikomu zaufać. Będę musiał się postarać, bo przydałoby się zawieść ją na komisariat. Szef musi o tym wiedzieć. Może tam nam coś powie.
 Śniadanie gotowe. Nie czekałem długo, aż wyjdzie z łazienki.

~*~

 Popatrzyłam w lusterko nad umywalką. Jestem strasznie brudna, a pod okiem mam ranę z zaschniętą już krwią. Zdjęłam zniszczone, stare i brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Strumienie ciepłej wody zaczęły spływać po moim ciele. To najprzyjemniejsze uczucie jakie mnie w życiu spotkało. U niego jak już mogłam się umyć to w zimnej wodzie. Wymoczyłam i umyłam się już wystarczająco. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam ciuchy, które mi dał. Różową bluzkę z białymi kropkami i krótkim rękawkiem. Zapinana była na guziki aż do samej szyi i miała kołnierzyk. Do tego niebieski spodnie i buty. Jak wyszłam siedział przy stole i robił coś z jakimś małym szarym ustrojstwem.  Jak mnie zobaczył wstał.
- Chodź, usiądź. - zrobiłam jak kazał. Popatrzyłam na talerz stojący przede mną. Jedzenie. Jak pachnie - Jedź, śmiało - od razu chwyciłam widelec i zaczęłam jeść. To nie chleb i woda - Jak się nazywasz? - nie odpowiedziałam. To, że dał mi jedzenie i ubranie, nie oznacza, ze zacznę mu ufać - Długo tam byłaś? - zadał kolejne pytanie. Nadal milczę i jem - Będziemy musieli gdzieś pojechać, zgadzasz się? - czy on mnie właśnie zapytał o zdanie? To nowość, przyznaję się bez bicia.
- Pytasz... Mnie o zdanie? - powtórzyłam to samo pytanie na głos.
- Proszę, jedna mówisz. Nie mogę nic zrobić wbrew twojej woli. Więc zgadzasz się ze mną gdzieś pojechać? - pokiwałam lekko, twierdząco głową. Skończyłam posiłek.
 Usiadłam w kolejnym dziwnym i dużym ustrojstwie, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Na dodatek samo się rusza. Po paru minutach to coś się zatrzymało. Mężczyzna wyszedł i otworzył mi drzwi. Byliśmy przed wielkim budynkiem, które w oknach miało kraty. Od razu się cofnęłam. Wolę piwnicę bez okien niż możliwość patrzenia na świat przez kraty.
- Nie bój się chodź - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Nawet nie miałam co próbować uciec, był ode mnie dużo silniejszy. Wszedł do środka zaraz za mną. Było tam dużo mężczyzn, ubranych w czarne jednakowe stroje, a na koszulach mieli poprzypinane różne znaczki. Zaprowadził mnie do pomieszczenia z lustrem na całą ścianę, a na środku stał stół i dwa krzesła - Usiądź tu, zaraz wracam. Nie bój się, nie masz czego - powiedział i wyszedł.

~*~

- Szefie mam sprawę.
- Nie teraz Blanco, musimy się dowiedzieć, który był liderem tej całej bandy.
- To naprawdę ważne.
- Dobra, o co chodzi. Znalazłem tam dziewczynę. Jest jak z innego świata, nie ma pojęcia co się dzieje. Nic nie chce mówić. Była zamknięta w piwnicy.
- Gdzie jest? - odsunąłem się pokazując mu drzwi na mną. Ruszył w ich stronę.
- Tylko ostrożnie szefie, jest przestraszona.
- Rozumiem.

~*~

 Do tego pomieszczenia wszedł jakiś inny mężczyzna ubrany tak jak reszta. Usiadł naprzeciwko, a ten który mnie tu przyprowadził stanął obok niego. Głowę miałam spuszczoną w dół, a włosy zasłaniały mi twarz.
- Nazywam się Pablo Ramos, jestem funkcjonariuszem policji. A ty jak się nazywasz? - milczę - Chcemy ci pomóc, nie utrudniaj nam tego. Co ci zrobili? - nadal milczę.
- Sześciu gnojków i jedna piękna kobieta, co mogli jej zrobić? - wtrącił się.
- Blanco chociaż raz wyczuj moment i ucisz się. Jak długo tam byłaś? - ... - Może inaczej. Chodźcie - powiedział i wstał. Blanco czy jak mu tam chwycił mnie za rękę i delikatnie podniósł. Weszliśmy do pomieszczenia obok. Tym razem zamiast lustra była tam wielka szyba. Zaczęli tam wchodzić, cała szóstka po kolei. A na końcu weszła Francesca.
- Francesca! - chciałam podbiec do niej, ale mnie zatrzymał - Puść mnie! Zabierzcie ją od nich! Słyszysz! Zabierz ją stamtąd jak najdalej od niech! - ktoś ją stamtąd zabrał, a po chwili weszła do tego samego pomieszczenia, w którym znajdowałam się ja. Od razu wyrwałam się z objęć Blanco i podbiegłam do mojej kochanej Franceski, przytulając się do niej i płacząc.
                                                                                      

Ok, wiem, ze miało być pod pierwszą częścią 6 komentarzy, a są tylko 2, ale postanowiłam dodać razem z Nowym Rokiem.
Więc...
Życzę wszystkim by nadchodzący już dużymi krokami rok był dużo, dużo, DUŻO lepszy niż ten. Spełnienia marzeń oraz postanowień noworocznych. Ja żadnych nie mam, może poza ogarnięciem blogów, bo mam trochę bałagan i nie wiem co gdzie i jak. Mam nadzieję, że tyle wam wystarczy. Mimo, że krótkie i nijakie, to prosto z serca ;D
Do następnego w kolejnym roku :)

27.12.14

Jortini "Ocalona" - by Stella

UWAGA! Pojawią się wulgaryzmy!

 Miesięczne dziecko nie przestawało wrzeszczeć. Młoda kobieta miała już dość tego krzyku. Głowa ją od tego bolała. Nareszcie dotarła pod ten dom. Zadzwoniła dzwonkiem, a po chwili otworzył jej drzwi. Z papierosem w buzi i jak zawsze pijany. Bez zastanowienia oddała mu malutka dziewczynkę. 
- Co to jest? - zapytał szorstkim głosem. Oddał ją kobiecie, która pojawiła się obok niego.
- Twoja córka. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony - powiedziała i odeszła.
- Co ja mam z nią zrobić?!
- Co chcesz. To twoje dziecko.
Nigdy więcej jej nie zobaczył. Dziecku dał na imię Martina, ale za często tego słowa nie używał.

 Jak zawsze zimno i wilgotno. Siedzę skulona w kącie, ale to nic nie daje. Na rękach i nogach mam gęsią skórkę i cała się trzęsę.Czasem zastanawiam się czemu to akurat ja na niego trafiłam. Co takiego zrobiłam np: w poprzednim życiu. Ciągle głodna, spragniona, zmarznięta, brudna, obolała i zmęczona. Raz na jakiś czas Francesca (nie chodzi o Lodo, to tylko jakaś przypadkowa kobieta) przynosi mi trochę chleba i wody oraz świeże ubrania. Niestety rzadko. Może to zrobić tylko wtedy, kiedy jego ni ma w domu, a przeważnie siedzi na górze i pije ze swoimi obleśnymi kolegami. 
 Nadgarstki mnie już strasznie bolą od łańcuchów, którymi jestem tu przywiązana. Gdyby nie wystarczyło to, że drzwi są na hasło i a to jest piwnica i żadnych okien nie ma.
 Słyszę czyjeś kroki i serce zaczyna mi coraz szybciej bić. Ten ktoś jest coraz bliżej, a ja w duchu mam nadzieję, że to Francesca. Po policzku spływają mi łzy. Słucham pięciu piknięć wpisywanego hasła i drzwi się otwierają. NIE! To jeden z nich. Złapał mnie mocno za rękę i otworzył kłódkę spinającą łańcuchy. Mimo sprzeciwów wywlókł mnie z piwnicy i rzucił na czarną kanapę, stojącą w śmierdzącym alkoholem i zamglonym od dymu papierosowego salonie.
- Wiesz co teraz suko - powiedział szorstkim głosem jak zawsze.

~*~

 Nie miałem nawet czasu się przebrać w ubrania robocze. Musiałem szybko wyjechać z domu. Pilna sprawa, znaleźli miejsce pobytu szaleńca, którego szukamy już od dłuższego czasu. Zdążyłem jedynie zabrać odznakę, broń i niezbędną latarkę. Szybko pojawiłem się na miejscu, w odpowiedniej odległości od domu. 
- No nareszcie Blanco, nie masz żony, ani dziewczyny, dlaczego zawsze jesteś ostatni?
- Przepraszam szefie.
- Chłopaki wejdą pierwsi i z zaskoczenia i wyłapią. Ty z tym uzbrojeniem lepiej się tam nie pchaj pierwszy. Jak ich już zakują w kajdanki i wyniosą ze środka pójdziesz ze mną i sprawdzimy czy ktoś się tam nie ukrył lub oni czegoś nie schowali.
- Jasne. - odparłem. Dziesięciu chłopaków z odpowiednim uzbrojeniem ruszyli przed siebie. Po chwili słychać było strzały, ale ostatecznie to nasi wygrali i wyprowadzili sześciu mężczyzn i kobietę z budynku. Krzyczała, mamrotała pod nosem, ale nie rozumiałem co. Jeden z nich pokazał nam ręką, że możemy już wejść i sprawdzić teren. Szef wszedł na górę, a ja zostałem na parterze. Była to duża posiadłość, ale przeszukałem każdy kąt i nie znalazłem nic podejrzanego. 
- Masz coś - usłyszałem. Miałem już powiedzieć, ze nie, ale dziwnie ugięły się pode mną deski, którymi była wyłożona podłoga w garażu. Tak jakby nic pod nimi nie było. Kucnąłem i podniosłem jedną z nich. Poświeciłem sobie latarką i ujrzałem schody w dół. Usunąłem resztę niepotrzebnych desek i zszedłem na dół. Zaraz za mną szef.
- Nieźle Blanco, ale nic tu nie ma. - powiedział i wszedł na górę - Idziesz?
- Nie jeszcze tu pogrzebię - powiedziałem i dokładniej rozglądnąłem się po pomieszczeniu. W rogu ujrzałem mały monitor. Był na nim obraz tak jakby z kamery. W kącie jakiegoś ciemnego pomieszczenia była skulona jakaś dziewczyna. Tu gdzieś musi coś jeszcze być... TA SZAFKA! Ona mi jakoś podejrzanie za bardzo wystaje. Otworzyłem ją, a w środku nie było nic. Nie poddałem się jednak i odsunąłem ją od ściany. 

~*~

 To było okropne. Jak można być takim bezdusznym człowiekiem? Dopiero co mnie puścili, a chyba znowu ktoś tu idzie. Jestem wykończona. Ledwo mam siłę zerkać na drzwi. Słyszę szuranie, tak jakby ktoś znowu odsuwał tą cholerną szafkę. Po chwili głośniejsze szuranie. Jeszcze chwilkę później strzał z pistoletu. W tym momencie byłam ta przerażona, że po chwili odpłynęłam.

~*~

 Za tą szafką był sejf. On też dziwnie się kołysał. Użyłem całej siły i jego też udało mi się odsunąć. Za tym też było pomieszczenie. Kto jak kto, ale ja mm nosa do takich rzeczy. Szef już pewnie pojechał, a szkoda zdziwiłby się. Wszedłem do środka i oświetliłem nieco pomieszczenie latarką. Cholernie tu zimno. Wilgoci też nie brakuje, tu jest ze dwa centymetry wody. Naprzeciwko mnie były żelazne, potężne drzwi. Spróbowałem je otworzyć, ale ani drgnął. Są na hasło. Strzeliłem w zamek i same się uchyliły. Jest ta skulona dziewczyna, podszedłem do niej chyba śpi. Przyłożyłem dwa palce do jej szyi. Jest puls, więc żyje. Rozglądnąłem się i znalazłem włącznik do światła. Była ubrana w lekką niebieską spódniczkę i białą koszulkę na ramiączka. Nie miała butów i siedziała na betonowej ziemi zalanej lodowatą wodą. Sama zresztą była lodowata. Zdjąłem bluzę i zostając w samym podkoszulku okryłem ją. Wziąłem ją na ręce. Była taka chuda i drobna, że bałem się, że coś sobie połamie przy najmniejszym uderzeniu. Takie głupie wrażenie. Zupełnie jakbym trzymał noworodka. Dokładnie to samo. Posadziłem ją na miejscu pasażera w moim samochodzie i zapiąłem pasy. 

~*~

 Obudziłam się, czyli żyje. Ale co to było za strzelanie? Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem? Leże w łóżku, pachnąca pościel, jasne, ładne pomieszczenie. Co się stało ostatniej nocy?



Ok! Dzisiaj 27 więc oto Jortini ;D
Mam nadzieje, że się podobało.
6  komentarzy = kolejna część 

19.12.14

Świąteczny MIX od Stelli cz. 2

 Jak ja kocham święta! Diego nie pracuje i jest cały mój. Właśnie sobie siedzimy na kanapie przed kominkiem i rozmawiamy.
- Dlaczego nie? - pytam po raz setny.
- Ponieważ to niespodzianka, nie byłaby nią gdybym ci powiedział.
- Chociaż podpowiedź, taka malutka.
- Spodoba ci się. Wystarczy? - jak on się lubi drażnić.
- Dobra, nie mów, też mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - zdziwił się. Przeważnie to on dawał mi prezenty. Tyle że to nie prezent, tylko informacja.
- Ha! teraz chcesz wiedzieć, a sam mi nie powiesz. Tak się nie będziemy bawić.
- Dobra. Nie będę natrętny i poczekam.
- Więc teraz uważasz, że jestem natrętna? - oburzyłam się.
- Wcale tak nie powiedziałem - tłumaczył się.
- Powiedziałeś.
- Nie, nie pow... - nie dokończył ponieważ poduszka uderzyła go w twarz - O nie - powiedział i również chwyci poduszkę. Piórka zaczęły wszędzie latać. Nieoczekiwanie zatrzymał się - Czekaj!
- Co? - zapytałam wychylając lekko głowę zza obronnej poduszki. Pokazał palcem na sufit. Wisiała tam jemioła. Zbliżył się i lekko musnął moje usta, co później zmieniło się w namiętny pełen uczuć pocałunek.
 Kocham święta! Mówiłam to już i będę mówiła. To dla mnie najlepszy czas w roku. W końcu to na zakupach świątecznych poznałam pana Dominguez.

~*~

Młoda, piękna, ruda dziewczyna chodziła po wszystkich sklepach w centrum handlowym, szukając idealnego prezentu gwiazdkowego dla rodziców. Nic nie było dość wyjątkowe, a sklepów nie zostało już dużo. Jej rodzice kochają literaturę. Księgarnia wydawałaby się miejsce idealnym na znalezienie odpowiedniego prezentu, ale wszystkie książki jakie są w ich stylu już posiadają. Tak! Nareszcie znalazła tą książkę, której szukała już ponad pół godziny. Wzięła ją z półki, a po drugiej stronie ujrzała przystojnego szatyna. On też ją widział, uśmiechnęli się oboje lekko do siebie, ale po chwili równocześnie spuścili głowy w dół oglądając książki, które trzymali w rękach. Spojrzeli jeszcze przelotnie na siebie i odeszli stamtąd. To jeszcze nie koniec. Oboje postanowili podejść do kasy. Diego jak dżentelmen przepuścił ją pierwszą.

- Los chyba nie chce żebyśmy się nie poznali - powiedział chłopak pomagając podnieść dziewczynie zapakowany już prezent.
- Chyba tak - uśmiechnęła się.
- Diego - podał jej dłoń.
- Cande - z uśmiechem ją uścisnęła.
                                                                                  

 Facundo znowu nic mi nie chce powiedzieć.Kazał mi wsiąść do samochodu i o nic nie pytać. Znam go i wiem, ze nie wyciągnę z niego nic, więc zrobiłam tak jak mi powiedział. Wiem jedynie, że przed nami długa droga. Założyłam więc słuchawki na uszy i puściłam "Ahí Estaré". Do głowy od razu rzucają się wspomnienia.

~*~

 Po skończonej piosence blondynka i brunet stoją blisko siebie patrząc sobie w oczy. Nigdy nawet przez myśl im nie przeszło, że coś do siebie poczują. Nagle jedna piosenka może zmienić wszystko. Chłopak zbliża się do dziewczyny i nastaje ten moment gdy nie liczy się nikt inny, gdy reszta świata idzie w zapomnienie. To tego dnia przekonali się, że są sobie pisani. 


~*~


 Ten moment w moim życiu był jednym z najlepszych. Krótki, ponieważ działo się to w ciągu kilku sekund, ale nigdy go nie zapomnę. Za każdym razem kiedy się teraz całujemy czuję się jak wtedy. Kochamy się nad życie, ale wszystko zaczęło się za szybko. 

~*~

 Już miesiąc po tym jak stali się parą, postanowili razem zamieszkać. Facundo wynajął mały przytulny domek w spokojnej i bezpiecznej dzielnicy. Na początku było świetnie, codziennie budzili się koło siebie i cieszyli się z życia (BEZ SKOJARZEŃ PROSZĘ ;D). Wkrótce jednak wszystko zaczęło się sypać. Coraz częściej się kłócili o nic. Ostatecznie rozstali się. Facundo następnego dnia chciał wszystko naprawić, czuł pustkę kiedy nie było jej przy nim. Gdy wszedł do sypialni po nocy spędzonej u znajomego, zamiast śpiącej blondynki zobaczył małą karteczkę. Były to pożegnania od dziewczyny. Nie mogąc uwierzyć w słowa, które znajdowały się na kartce otworzył szafę, pustą szafę... Odeszła i nie zostawiła po sobie nic poza dziurą w jego sercu. Natychmiast zadzwonił do Alby. "To jej najlepsza przyjaciółka, może wie gdzie jest" - pomyślał. Telefon nie przyniósł oczekiwanych skutków. Jego następnym krokiem były odwiedziny jej matki. Kobieta otworzyła drzwi, a na twarzy, na której wcześniej widniał szeroki uśmiech pojawił się grymas.
- Dzień dobry. Jest Mechi? - zapytał.
- Nie nie ma, a co pokłóciliście się? - udawała. Wiedziała, ze córka nie chce teraz z nim rozmawiać, ale aktorstwo nie jest jej mocną stroną. Od razu się domyślił, że ona kłamie.
- Tak, idę jej dalej szukać - odparł i jak tylko zamknęły się drzwi pobiegł do ogrodu pani Lambre. Wspiął się na wysokie drzewo obok balkonu. Wskoczył na posadzkę. Na jego szczęście drzwi były uchylone. Po cichu wszedł do pokoju, na łóżku zobaczył ukochaną. Siedziała skulona i płakała zakrywając twarz dłońmi. Podszedł do łóżka i siadając na skraju objął ją mocno.
- Przeprasza. - wyszeptał jej do ucha - Obiecuję, że już nigdy nie dopuszczę do takiej sytuacji. Dziewczyna objęła go równie mocno, co znaczyło, ze mu wybacza.
 Jak obiecał tak było. Do tej pory się nie kłócili, o nic, nigdy.

~*~

 Na tych wspomnieniach minęła mi większa część drogi. Facundo powiedział, że już niedaleko, zostało mi tylko czekać na wyjaśnienie się tej sytuacji.
                                                                                       

 Damien sobie wymyślił jakąś wycieczkę. Akurat w wigilię, ale nie udało mi się go przekonać, do zostania w domu. Nawet nie wiem gdzie lecimy. Siedzę obok niego w samolocie i próbuję wydusić jakąś informację, ale na marne. Trzyma język za zębami. Poddaję się. Opieram głowę o jego ramię i słuchając muzyki odpływam.

~*~

- Wiesz co jesteś okropny, Violetta jest szczęśliwa z Ruggero, a ty jej wszystko psujesz! Jesteś okropny!
- Powtarzasz się - uśmiechnął się.
- Ja wcale nie żartuję.
- Dobra już nie gorączkuj się tak. 
- I przestań zarywać do Vilu, bo...
- Bo co... Zazdrosna - przerwał jej. Zaśmiała się.
- Ja o ciebie. W życiu.
- Mhm... Właśnie widzę - przysunął się. Podoba mi się, ale nie na tyle, żeby była  zazdrosna. Denerwuje ją, że niszczy związek jej przyjaciółki.
- Nie mam ochoty z tobą dłużej rozmawiać - powiedziała i odwróciła się do niego tyłem z zamiarem odejścia, ale odwrócił ją z powrotem przodem do siebie i teraz już nie miała się jak wywinąć. Spojrzał prosto w jej oczy, aż się cała rozpłynęła. Owinął rękę wokół jej tali i przysunął do siebie jeszcze bliżej. Sądziła, że to już nie możliwe, a jednak udało mu się. Dzieliły ich tylko warstwy ubrań. "Pocałujesz mnie czy nie!?" Wrzasnęła na niego, na szczęście tylko w myślach. Jak na zawołanie pocałował ją, "Czy on to usłyszał. Ma jakąś nadludzką moc, czy co?" - myślała nadal. Mimo wszystko to było naprawdę przyjemne. 

~*~

 Obudził mnie wstrząs. Od razu chwyciłam rękę Damiena. 
- Spokojnie nic się nie dzieje - powiedział.
- Ile spałam? - zapytałam.
- Jakieś pół godziny. Za niedługo lądujemy.
- Gdzie? - może się zapomni i mi powie.
- Nie jestem idiotą - kurcze - Niespodzianka, to niespodzianka - oznajmił i zapiął pasy. Zrobiłam to samo.

~*~

 Alba, Martina, Candelaria, Mercedes i Lodovica nie mając o niczym pojęcia szły z zasłoniętymi oczami. Obok nich szli Jorge, Ruggero, Diego, Facundo i Damien. Dziewczyny nie miały pojęcia co szykują ich mężowie.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała każda z nich idąc tam gdzie je prowadzono.
- Cicho bądź bo zepsujesz niespodziankę.
- No dobra już nic nie mówię - wszystkie słowa zostały wypowiedział równocześnie przez każdą z nich. Dotarli na miejsce. Chłopaki przywitali się ze sobą wzrokowo i dali sobie znać, że w tej chwili odsłaniają im oczy. Nastała głucha cisza. Żadna z nich nie mogła uwierzyć w to co widzi. Milczenie nie potrwało długo. Dziewczyny odzyskały zdolność mówienia i zaczęły dosłownie piszczeć. Podbiegły i poprzytulały się nawzajem.
- Nie dziękujcie - dodał Diego. Wszyscy się zaśmiali, a dziewczyny zaraz do nich podbiegły i się mocno przytuliły.
 Całą Wigilię, Boże Narodzenie i Sylwester i Nowy rok. Niespodzianką Camili była ciąża. Diego nie mógł się tym nacieszyć. To jedne z najlepszych świąt jakie przeżyli. No i mogli się znów wszyscy razem spotkać. Jak za dawnych lat.
                                                                              

Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam!
A kto? JORGE!!!!!

Jak myślicie, kto miał najlepszą historię? Wszystkim życzę wesołych świąt, spełnienia marzeń, dobrych ocen i wszystkiego czego zapragniecie.
To by było na tyle, nie wiem co jeszcze mogę dodać.
A no tak. Chciałam zorganizować konkurs,a le coś nie było chętnych.
Ogłaszam, ze jest on aktywny od teraz do... kiedyś.
Nie wiem do kiedy, jak będę miała odpowiednią ilość prac, żebym miała w czym wybierać. Co do nagród nie zmieniają się, ale jak dla mnie liczy się  "przyjacielska rywalizacja" oraz dobra zabawa przy tym.
Ok, ciekawa jestem ile będę czekać. Pa ;D
Zasady są TU.

15.12.14

LBA!!!

 Hej! Blog został nominowany do LBA. Niestety nie mogę ostatnio skontaktować się z Ańćć. Sama więc odpowiem na pytania i wykonam te inne czynności, jeśli odzyskam z nią kontakt to post będzie edytowany lub pojawi się drugi post. Na razie przechodzę do konkretów.
 A więc... Nominowała mnie Fedemila Forever
Bardzo dziękuję!
 Więc odpowiedzi na pytania:
1. Ulubiony bohater i bohaterka z serialu?
Moją ulubioną bohaterką jest Francesca. Jeśli chodzi o bohatera to nie mogę się zdecydować między Federico, Leónem, Maxim, a Diego ;D Kocham całą czwórkę.
2. Co sądzisz o trzecim sezonie Violetty? 
Bardzo mi się podoba, ale są też minusy. Denerwują mnie blond włosy Violetty, podobnie z fryzurą Maxiego. Alexa jeszcze jako tako trawię, ale Gery... Sami wiecie. Jestem zła również za to, że León, Diego i Gregorio odeszli ze Studia. Ciekawi mnie co kombinuje Milton (o ile coś kombinuje).
3. Gdybyś mogła zmienić coś w naszym fioletowym serialu to co by to było?
Może trochę charakter Leóna. Jest zbyt zazdrosny. Zrobił Vilu awanturę o Alexa, a sam nie widzi co się dzieje z Gery. Jak już wcześniej wspomniałam nie lubię fryzury Violetty, zdecydowanie zostałabym przy tej z 2 sezonu.
4. Gdybyś mogła zamienić się miejscem z jedną postacią serialu to kim byś była?
Francesca! Zdecydowanie. Nawet jeśli tylko na planie to chodziłabym z Diego ;D
5. Czy jedziesz na koncert Violetta live w Łodzi? 
Niestety nie chociaż bardzo bym chciała.
6. Którą parę z serialu lubisz najbardziej?(wyjaśnij swój wybór)
Znowu w rozłamce. Leonetta i Diecesca. Obie pary wyglądają razem tak słodko(jeśli mogę użyć tego wyrażenia).
7. Czy czytasz mój blog? 
Wcześniej się na niego nie natknęłam, ale zerknęłam teraz i muszę powiedzieć, że historia mnie wciągnęła. Zdecydowanie dodam do listy ulubionych blogów.
8. Co zmotywowało Cię do napisania własnego bloga? 
Pierwsze blogi jakie zaczęłam czytać nie były o słynnym argentyńskim serialu. "Kickin it" to moja pierwsza "pasja". Na początku pisałam sobie sama dla siebie na komputerze w notatniku, ale gdy odważyłam się założyć bloga moja wena twórcza i wszystkie pomysły wyczerpały się. Violetta nie interesowała mnie aż tak bardzo póki nie zaczęłam szukać blogów o niej. W ten sposób postanowiłam spróbować szczęścia z tymi bohaterami.
9. Czy masz swoje ulubione blogi? Jeżeli tak to napisz adresy.
- Teraz też mojej nominatorki(wiem, że nie ma takiego słowa). 
http://leonetta-fanfiction.blogspot.com/ (niestety już zakończony)
- http://kickinit-kimjack-mojawersja.blogspot.com/ (jeszcze z wcześniejszej "pasji")
10. Ile masz lat? 
14. Rocznikowo też.
11. Co sądzisz o hejterach serialu?
Szanuję to, że ludzi mają swoje upodobania i może im się nie podobać ten serial, ale jeśli mają jakieś obraźliwe uwagi niech zachowają je dla siebie, albo podzielą się nimi prywatnie z kimś innym nie przepadającym za czymś. 

 A teraz wybaczcie nie potrafię wymyślać pytań:
1. Czy znasz język hiszpański?
2. Co sądzisz o którymkolwiek z moich blogów, jeśli kiedykolwiek coś czytałaś?
3. Jaką parę najbardziej lubisz (niekoniecznie przedstawioną w serialu)?
4. Kto według ciebie najlepiej śpiewa z dziewczyn, a kto z chłopaków?
5. Ile blogów masz? Podaj adres ;D
6. Którą piosenkę z serialu lubisz najbardziej?
7. Jakiego bohatera z serialu najmniej lubicie?
8. Czy wzięłabyś udział w konkursie na one shoty?
9. Twoja ulubiona książka lub film.
10. Od kiedy piszesz bloga?
11. Kogo z obsady chciałabyś poznać? Nie musi to być jedna osoba.

Nominuję:

 Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację i wracam do pisania kolejnej części Świątecznego MIXu ;D
 A... Jeszcze wracając do pytania 8. Jeśli ktoś byłby chętny to napisać na facebook'u, lub zostawić komentarz pod postem o nazwie "Info", jeśli dobrze pamiętam. Nie zwracać uwagi na "przeterminowanie" postu ;D

6.12.14

Świączetny MIX od Stelli cz. 1

Do wigilii zostało, jeszcze parę godzin. Tego roku wyrobiłam się ze wszystkim nieco wcześniej więc mogłam sobie spokojnie posiedzieć. Leóna nie ma. Pojechał coś załatwić. Wzięłam więc z półki obszerny album ze zdjęciami i zaczęłam je przeglądać. Setki fotografii przedstawiających mnie i mojego ukochanego. Od razu w głowie pojawiły się wspomnienia...

~*~

 Przez park szła urocza szatynka i grzebała w torebce. W tym samym czasie na deskorolce przejeżdżał przystojny brunet. Obrócił się do tyłu i wjechał prosto w dziewczynę. Upadli z hukiem na twardy wyłożony kostką chodnik. 
- Przepraszam nic ci nie jest? - zapytał poddenerwowany i od razu po tym jak sam wstał podał rękę nieznajomej w celu pomocy przy wstaniu. Dziewczyna chwyciła ją i podniosła się na równe nogi.
- Nic się nie stało - odparła.
- Na pewno? - upewniał się.
- Tak, na pewno.
- Jorge - podał jej rękę.
- Alba - odpowiedziała i chwyciła jego dłoń. Znowu.

~*~

- Aaaaaa... Przestań! Nie! Jorge! - wrzeszczała na cały dom Alba. Próbując się obronić przed Jorge, który bez litości ją łaskotał. Doprowadziło to w końcu do tego, że spadła ona z łóżka. Oboje śmiali się na cały dom.
- Jesteś nieznośny - krzyknęła i rzuciła w niego poduszką. Po chwili oddał sobie tym samym. Tak zaczęła się olejna wojna, a pokój był cały w białych piórkach.

~*~

 Jorge postanowił sprawić prezent swojej ukochanej i zabrał ją na letnią wycieczkę w góry. Co jak co, ale Alba kochała to miejsce. Wspinaczki, kolejki... To jej świat. Wyszli już na sam szczyt Aconcagua. Ok. 6962 metry nad poziomem morza. Alba uradowana i spełniona podziwiała widoki, a Jorge ledwo żywy wczołgał się na sam szczyt. Tylko trzy razy był w górach, więc nie ma się co dziwić. Resztkami sił jeszcze zdołał powiedzieć klękając na jednym kolanie przed hiszpanką.
- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną? - otworzył czerwone pudełeczko, w którym był piękny pierścionek zaręczynowy. 
- TAAAK!!! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła i "rzuciła" się na faceta jej życia.

~*~

 Przekręciłam jeszcze jedną stronę i zobaczyłam zdjęcia ze ślubu, który był całkiem niedawno. Ja w pięknej białej sukni, a po mojej prawej stronie Candelaria, Martina, Lodovica i Mercedes. Po lewej zaś uroczy brunet w czarnym smokingu. Po jego lewej stali Diego, Ruggero, Damien i Facundo. Kolejne zdjęcie było zrobione zaraz po słowie "TAK", kiedy pan młody mógł pocałować pannę młodą. Oglądanie zdjęć i wracanie do przeszłości przerwał mi czyiś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam męża.
- Hej, co robisz? - zapytał.
- Oglądałam zdjęcia. Gdzie byłeś?
- To będzie niespodzianka.
- Powiedz - uparłam się.
- Zobaczysz wieczorem - powiedział pocałował mnie - Kocham cię.
- Ja ciebie też.
                                                                  

 Dzisiaj wigilia. Rugg powiedział, że na dla mnie jakąś niespodziankę, ale dowiem się dopiero wieczorem. Gdy tylko pomyślę ile on mi już tych niespodzianek zrobił...

~*~

 Martina z opaską na oczach nie wiedziała gdzie idzie, ale czuła się bezpiecznie ponieważ obok niej był Rugg. Nagle stanęli w miejscu. Powoli odwiązał opaskę i zobaczyła, pięć rzeczy: łąkę, pełnię księżyca, koc, romantyczny piknik i najwspanialszego chłopaka na świecie.

~*~

 Spacerowała sobie po parku i akurat słuchała "Rescata mi corazón" - Ruggero Pasquarelli. Przestraszyła się kiedy ktoś złapał ją w pasie. Szybko jednak zobaczyła, że to tylko jej chłopak. 
- Hej - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Mam dla ciebie prezent - powiedział i wyjął zza pleców srebrny wisiorek z literką "R".
- Ruggero.
- Żeby każdy wiedział, że jesteś moja, a ja twój - tym razem wyją z kieszeni klucze wszelkiego rodzaju i pokazał jej breloczek z literką "M". Przysunął go bliżej naszyjnika. Przyciągnęły się jak dwa magnesy.

~*~

 Jednak największą niespodziankę zrobił, kiedy mi się oświadczył.

~*~

Nowy rok 2012/2013. Włoch równo z wybiciem północy pocałował Argentynkę w usta, a zaraz po tym ukląkł na jedno kolano i zadał to samo pytanie co każdy zakochany facet kiedyś zadaje, tyle że trochę inaczej.
- Jesteś ze mną już ponad pięć lat i z każdą następną chwilą coraz bardziej rozumiem, że chcę być z tobą. Wiem, ze możesz być zaskoczona, ale jestem pewien, że to co do ciebie czuję nie jest chwilowe. To uczucie twarde jak diament i chciałbym, żeby ten diament - wyjął pierścionek i ukląkł - był tego symbolem. Wyjdziesz za mnie? - nigdy nie wiedziała co powiedzieć w takich momentach, więc przytuliła się do niego mocno złączając ich usta w pocałunku.

~*~

- Co robi moja kochana? - pojawił się mój romantyk.
- Nic, gdzie byłeś?
- Chodź - powiedział chwycił mnie za rękę i zaprowadził do... samochodu?
- Gdzie jedziemy? - zapytałam zapinając pa.
- Niespodzianka - powiedział pocałował mnie w policzek i ruszył.

Koniec!
Pierwszej części!
Będzie ich 2, albo trzy, jeszcze nie wiem. Jest to świąteczne opowiadanie, co chyba każdy zauważył. Druga część pojawi się przed wigilią ok. 20 grudnia, a jeśli będzie jeszcze trzecia część to już po niej.
Mam nadzieję, że to wam się spodoba i będziecie chcieli dalej.
Dzisiaj mikołajki!!! ŁIIII!!! PREZENTY!!!
Nie wiem jak wy, ale ja kocham to zdjęcie ;D