5.9.14

Marcesca "Zdradzieckie lato" cz.1 - by Stella

~~Francesca~~

 Właśnie spacerowałam po parku z moim chłopakiem Marco. Trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy o wszystkim, ale i o niczym. To moja pierwsza miłość, a czuję jakby miała przetrwać wszystko. Potrafimy się dogadać we wszystkich sytuacjach. Największa kłótnia jaką stoczyliśmy była o to, czy idziemy do kina czy na wycieczkę rowerową. Oczywiście wygrałam i nie przesiedzieliśmy słonecznego popołudnia w ciemnej sali kinowej. Było mi z nim naprawdę dobrze. Nasze pogawędki przerwał dzwonek telefonu szatyna. Odsunął się o krok i odebrał. Po paru sekundach wrócił.
- Przepraszam Fran. Muszę wracać do domu.
- Dobrze. Idź jeśli musisz - odparłam lekko zawiedziona. Mieliśmy dzisiaj spędzić cały dzień razem, a on ma dla mnie coraz mniej czasu.
- Spotkamy się jutro. Albo wiesz co przyjdę do ciebie jeszcze dzisiaj wieczorem.
- nie, wiesz jaka jest moja mama. Jutro.
- Dobrze - pocałował mnie w policzek i odszedł. Powolnym krokiem ruszyłam do domu, ale w połowie parku po którym przed chwilą spacerowałam z Travelli spotkałam Violę i Cami. Opowiedziałam im o dziwnym zachowaniu Marco, ale one powiedziały, że to nic takiego. Violetta i León bardzo często miewają gorsze chwile, ale kochają się i nadal są razem szczęśliwi, a Camila i Maxi bez przerwy się kłócą mimo to zaraz się godzą i o wszystkim zapominają. Pocieszyły mnie trochę i poszłyśmy na lody.

~~Marco~~

- Cześć kochanie - powiedziałem i pocałowałem Larę na przywitanie. Przyjechała tydzień temu, a po wakacjach będzie  chodzić do tej samej szkoły co ja. Od razu się zakochałem i uświadomiłem sobie, że Fran nie jest mi pisana na resztę życia. Nie wiem tylko jak jej powiedzieć, że to już koniec między nami i przy okazji jej nie zranić. Lara oczywiście nie jest zadowolona z tego, że musimy się przed nią urywać. Obiecałem jej że w tym tygodniu już się tym zajmę.
- Hej - odparła z uśmiechem - Gdzie byłeś?
- Z Franceską - odparłem.
- Powiedziałeś jej - zapytała z nadzieją, że możemy oficjalnie być razem.
- Nie. Nie wiem jak to zrobić.
- Kochasz ją? - zapytała.
- Nie. To było tylko zauroczenie.
- No więc czego się boisz? Skoro kochasz mnie a nie ją to... - przerwałem jej.
- To nie jest takie łatwe jak się wydaje. Nie chcę jej skrzywdzić.
- Ale pamiętaj, że w tym tygodniu masz jej powiedzieć.
- Wiem - odparłem - Idziemy na imprezę? - zmieniłem temat.
- Tak - odparła chwyciłem ja za rękę i udaliśmy się do klubu.

~~Francesca~~

- Nie dziewczyny. Ja nie chcę, nie lubię klubów - powiedziałam po raz któryś już dzisiaj. 
- No chodź. Proszę. Będzie fajnie, potańczymy - namawiała mnie Violetta - Nie dam ci spokoju póki nie zgodzisz się pójść - dodała. Ona jak coś mówi to zawsze tak robi, więc postanowiłam, że pójdę.W budynku było mnóstwo ludzi. Od głośnej muzyki myślałam, że bębenki mi pękną. Dziewczyny trzymały mnie za ręce i ciągnęły gdzieś, przepychając się między wirującymi ludźmi. W końcu się zatrzymały. Przed jedną z półkulistych sof. Przez jakieś pięć minut siedziałyśmy rozmawiając słuchając DJ' i jego przebojów i innych nocnych, tańczących klubowiczów. Dłużej już nie wytrzymały i popędziły na parkiet biorąc mnie oczywiście ze sobą. Tańczyłam razem z nimi, ale w pewnym momencie stanęłam jak wryta. Patrzyłam w jedno miejsce, a właściwie osobę... dwie osoby. Od razu zobaczyły, że coś jest nie tak i powędrowały za mim wzrokiem. Zatrzymały się na moim chłopaku obściskującym się z jakąś brunetką. Szybko wyszłam z klubu a one zaraz za mną.
- Fran, spokojnie - próbowały mnie uspokoić. Chodziłam w kółko przed drzwiami budynku i dosłownie ryczałam jak dziecko.
- Jak mogłam ego nie zauważyć, ja mogłam być taka głupia, no jak?! - darłam się sama na siebie.
- Fran to nie twoja wina, nie ty go zraniłaś. To on powinien się źle czuć z tym, że cie zdradza. Jedno jest pewne z nim już koniec. A teraz chodź kupimy tonę lodów i idziemy do ciebie, oglądać filmy. Zostaniemy też na noc jeśli chcesz. Najważniejsze żebyś o tym nie myślała - oznajmiła Violetta. Podeszłam do niej i Camili, po czym obie mocno przytuliłam.
- Dziękuję, nie wiem co bym bez was zrobiła.

~~Następnego dnia. Południe~~

Cami i Viola poszły już do domu, a ja umówiłam się z Marco u mnie w domu. Od momentu jak skończyłam z nim rozmawiać, chodzę nerwowo po całym domu i panikuję. Od czasu do czasu mała łza spływa mi też po policzku.Za chwilę powinien przyjść. Zamierzam mu wszystko wygarnąć, ale jak to ja. Dużo myślę mało robię. Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. To był on, jak mnie zobaczył wesoła mina zmieniła się w smutną.
- Płakałaś? Co się stało? - zapytał troskliwie i chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam jego ręce.
- Nienawidzę cię! Jak mogłeś mnie zdradzić! - przeszłam od razu do rzeczy.
- Co sąd wiesz?!
- Widziałam. Wczoraj w klubie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Znikaj z mojego życia! - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.

Tak prezentuje się część pierwsza. Ciekawa? Według mnie nie, to miało być trochę inne, ale ja zawsze zmieniam coś podczas pisania. Skoro już szkoła to ja napisałam coś co się dzieje na wakacjach ;D
Jak tam pierwszy tydzień szkoły. Macie już jakieś oceny, mi się szykuje z Angielskiego. Nauczycielka wzięła mi zeszyt, z zadaniem, które było zrobione tylko na brudno ołówkiem... So you know...
Życzę wam sukcesów i czekam na opinie;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz