Nowa szkoła. Ciekawe kiedy znajdę przyjaciół, bo wrogów to na pewno dzisiaj. Przekraczając próg budynku czułam na sobie spojrzenie innych i ciche szepty typu "To pewnie ta nowa", albo "Nowa buźka". Zapowiada się świetnie - pomyślałam ironicznie. Podbiegły do mnie dwie dziewczyny uśmiechnięte od ucha do ucha i krzyknęły:
- Witaj w Studiu!!!
- Cześć, jestem Francesca - przedstawiłam się i podałam im rękę.
- Wiemy. To jest Cami, a ja Violetta - one mają jakiś skurcz twarzy czy co? Ja nie potrafię się tak szeroko uśmiechać.
- Skąd znacie moje imię?
- Każdy je zna - są nieco świrnięte, ale bardzo miłe i przyjacielskie. Złapałyśmy dobry kontakt. Już na pierwszej lekcji, miałam okazję poznać kogoś z kogo chyba brały przykład. Były to zajęcia z Beto. Na przerwie wybrałyśmy się do restauracji obok. Zamówiłyśmy sobie soki i ruszyłyśmy w stronę drzwi z zamiarem spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Nie patrząc przed siebie weszłam w kogoś i wylałam sok. Ta dziewczyna zaczęła piszczeć.
- Aaaa!!! Coś ty zrobiła?! Wiesz ile kosztowała ta bluzka?! Zapłacisz mi za to?!
- Przeprasza to był niechcący. Nie patrzyłam jak idę.
- Nie Fran, lepiej się wycofaj - szepnęła Viola, po raz pierwszy dzisiaj dziewczyny nie były uśmiechnięte. Blondynka, na której bluzce znajdował się mój sok, wzięła do ręki ciasto stojące na stoliku obok i trzasnęła nim w moją twarz.
- Oj... Niechcący - powiedziała sztucznie. Wytarłam resztki bitej śmietany z oczu. Postanowiłam nie zostać jej dłużna i wylałam na jej głowę lemoniadę z dzbanka.
- Nie powinnaś była tego robić - powiedziała zmieniając wyraz twarzy ze złowieszczego uśmieszku na wściekły - Zapłacisz mi za to!
- Ale się boję, bo co? Blondynka przejdzie z deserów do dania głównego - powiedziałam udając jej piskliwy ton głosu i wyszłam z restauracji. Kierując się do szkolnej toalety, aby umyć twarz. Violetta i Camila cały czas szły za mną i dopiero jak znalazłyśmy się poza jej zasięgiem i jej znajomych, z którymi przyszła, zaczęły mówić.
- Fran obawiam się, że nie wiesz z kim zadarłaś. Ludmila to najbardziej wpływowa dziewczyna w szkole. Jej "przyjaciółka" Naty, jest tak naprawdę dziewczyną na posyłki, a jej chłopak Diego, potrafi być niebezpieczny - powiedziała jednym tchem Camila.
- Raz tak pobił jednego chłopaka, że trafił do szpitala na oiom. Teraz to radzę ci jej unikać, jak ognia.
- Nie przesadzajcie. Gdyby mogła mi coś zrobić już by zrobiła - powiedziałam i wyszłam już z łazienki czysta. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Zaraz po tym jak zajęłyśmy miejsca, weszła też Ludmila i jej Paczka. Wycierała swoje długie blond włosy różowym ręcznikiem. Mijając mnie rzuciła mi złowieszcze spojrzenie, a ja jej sarkastyczny uśmieszek. Za to jak mijał mnie Diego uśmiechną się... nawet... uroczo. I mrugną na dodatek.
- Dobrze kochani, dzisiaj mam da was zdanie domowe - do klasy weszła nauczycielka. Dość młoda. Miała loki w kolorze ciemnego blondu. Wydawała się sympatyczna - Będziecie mieli do napisania piosenkę, jaką tylko chcecie. Podzielę was w dwuosobowe pary i żadnych zamian. Swoje piosenki zaśpiewacie na sobotnim balu, dobrze - cała klasa zgodnie pokiwała głową twierdząco - No dobrze. Ludmila ty będziesz z Leónem...
- Z kim. Chyba chciała pani powiedzieć z Diego - oburzyła się blondyna.
- Nie Ludmila nie pomyliłam się, jesteś z Leónem. Diego będzie z Francescą, naszą nową uczennicą - na mojej twarzy pojawił się szok, a na jego uśmieszek za co oberwał w ramię od dziewczyny.
- Ale...
- Dość Ludmila, nie mam dzisiaj ochoty na twoje nastroje. Idziemy dalej. Naty z Federico, Camila, z Brodweyem, Violetta z Maxim... - wymieniała dalej.
Po wszystkich lekcjach wróciłam do domu i tak jak zawsze od razu pomaszerowałam do pokoju brata. Otworzyłam jego szafę i wyjęłam z niej czarną bluzę. Założyłam ją na siebie i weszłam do kuchni, gdzie czuć było wspaniałe zapachy.
- Co na obiad? - zapytałam. Od razu poprawił mi się humor.
- Lazania, twoja ulubiona. Coś się stało, jak weszłaś miałaś złą minę?
- Nic. Taka jedna dziewczyna mnie zdenerwowała i tyle - odparłam.
- Poznałaś jakiś fajnych ludzi?
- Ta... Violetta i Camila.
- A mówiłaś, że nie znajdziesz żadnych znajomych.
Zjedliśmy pyszny obiad, Luca jest w końcu kucharzem. Po posiłku zaczęliśmy sprzątać. Ktoś zapukał do drzwi więc poszłam otworzyć, a za nimi zobaczyłam Diego.
- Co ty tu robisz? - zapytałam wyraźnie zdziwiona jego obecnością tutaj.
- Mamy do wykonania piosenkę - odparł z uśmiechem.
- Teraz?
- Nie lubię odkładać na ostatni moment.
- Skąd w ogóle wiesz gdzie mieszkam? - zaśmiał się jakby to było oczywiste.
- Kochana, ja wiem takie rzeczy - odsunęłam się z przejścia dając mu znak głową że może wejść, ale jaszcze zatrzymałam go ręką i dodałam.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Jak? Kochanie? Ty chyba nie wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu?
- Z chęcią oddałabym im to miejsce - wszedł od środka i przywitał się z Luką.
- Dobra wiecie co ja muszę coś załatwić, więc zostawię was samych. Aaa... Siostrzyczko, mała rada. Jeśli chcesz poderwać faceta to nie noś przy nim moich ciuchów.
- Co?!!! - byłam jednocześnie w szoku, jak i też pożerała mnie wściekłość. Jak on mógł pomyśleć, że chcę go poderwać?!
- Zaczynamy kochanie? - zapytał jak tylko mój "kochany" braciszek wyszedł z domu. Nie sądziłam, że to możliwe, ale jak tylko wypowiedział słowo na "K" stałam się jeszcze bardziej wściekła. Poszłam do mojego pokoju, a on za mną. Miałam w nim parę instrumentów w tym mój ulubiony, gitarę - No to o czym będzie nasza piosenka?
- O wściekłości, i zażenowaniu? - zasugerowałam. Zaśmiał się.
- Pomyślałem o czymś takim - powiedział i zaczął mi pokazywać swoje pomysły. Jego pomysły były raczej romantyczne. Po trzech godzinach siedzenia z nim w jednym pokoju, nie mogę narzekać, bo wyszła dobra piosenka. Właśnie skończyliśmy ją śpiewać, a Diego zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Za to ja się zaczęłam odsuwać.
- No co?
- No właśnie co? - odparłam - Powinieneś już iść - dodałam.
- Ale Francesca...
- Diego wyjdź - przerwałam mu.
- Do zobaczenia - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
- Francesca - z zamyśleń wyrwał mnie głos Angie.
- Tak?
- Jak idzie praca z Diego?
- Mamy już piosenkę - odparłam.
- Świetnie - odparła i mogłam już wrócić do myślenia, ale to nie potrwało dłużej niż minutę.
- Gapisz się na Diego,a on na ciebie. Co się tu dzieje? - zapytała Violetta.
- Co? Nie! - krzyknęłam, ale nie tak głośno żeby ktoś oprócz dziewczyn zwrócił na mnie uwagę - Ja tylko myślałam, a on siedzi przede mną więc patrzyłam na niego, tak jakby.
- Załóżmy że ci wierzymy, ale jak wyjaśnisz to, ze on patrzy na ciebie? - Cami uniosła brwi podejrzliwie.
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
- Oj no weź. Wczoraj musieliście spędzić ze sobą trochę czasu, skoro piosenkę już macie. Coś się wydarzyło? - Violetta nie ustępowała.
- Nic - powiedziałam i postanowiłam zakończyć już ten temat całkowicie skupiając się na lekcji. Zauważyły to więc nie zadawały więcej pytań. Wiedziałam, ze i tak będę musiała im powiedzieć, bo nie odpuszczą. Starałam się jednak unikać tego tematu. Popołudniu umówiłyśmy się na zakupy. Chciały kupić sukienki na bal. Ja raczej nie pójdę, nie mam z kim.
- Co myślisz o tej - Viola przymierzała już 10 sukienkę w jednym sklepie i żadna nie sprostała jej wymaganiom. Camila też wyszła z przymierzalni w trzeciej. Obydwie nie znalazły nic w tym sklepie więc udałyśmy się do następnego po drodze niestety trafiłyśmy na Diego. Chciał ze mną pogadać, ale ja nie chciałam. Dziewczyny jednak nie pozwoliły mi tak odejść i lekko popchnęły w jego stronę, a same odeszły. Staliśmy jeszcze bliżej siebie niż wczoraj.
- Znalazłaś już sukienkę na bal? - zapytał.
- Nie idę na niego. A przynajmniej nie na długo. Zaśpiewamy i zmywam się - odparłam.
- Idziesz i to ze mną.
- To według ciebie jest zaproszenie?
- Gdybyś mi pozwoliła wyglądałoby to inaczej.
- Nie trudź się i tak się nie zgodzę.
- Dlaczego, wczoraj się nieźle dogadaliśmy.
- Może, ale ty to zepsułeś.
- Francesca, daj mi jeszcze jedną szansę - złapał mnie za rękę. Chciałam to przerwać, ale... Było... Miło... - Proszę dodał i uśmiechnął się - przewróciłam oczami. Miałam już powiedzieć, ze to przemyślę - Super będę o 18:00 jutro - powiedział pocałował mnie w policzek i odszedł. Od razu po tym podbiegły dziewczyny.
- Co to było? Nadal będziesz zaprzeczać, że między wami coś jest?
- Idziemy po tą sukienkę - skoro idę z Diego to postanowiłam jednak kupić sukienkę. Camila kupiła różowo-białą, Violetta fioletową, a ja czerwoną. Po dość udanych zakupach udałyśmy się do restauracji żeby coś zjeść.
Ok, chcieliście Diecescę to proszę. Nie cała, wspomniałam już, że nie potrafię krótko. Mam nadzieję, ze się spodoba i liczę na komentarze.
Nieco inna sprawa. Założyłam bloga z jednym opowiadaniem. Jest prolog, ale ostrzegam, ze nie potrafię zaczynać i to jest tak naprawdę o niczym. Mam jednak nadzieję, że dacie mi szansę w następnych rozdziałach. Oto link: http://mi--mejor--momento.blogspot.com/.
Mam naprawdę wielką nadzieję, że jeśli ktoś to przeczytał to zajrzy i zostawi komentarz ;D
Cóż, chyba tyle mojej paplaniny.
Jak Ty jestem ogromnym fanem Violetty. Dlatego chcę Cię zaprosić na mojego nowego bloga, ktory prowadzę z koleżenką.
OdpowiedzUsuńJest to coś typu kontynuacji popularnego serialu "Violetta". Będzie tu dużo wątków mi.: miłosnych. Każdy bohater z disneyowskiego serialu będzie opisywał przeżycia ze swojego punktu widzenie. Na razie już jest pierwszy rozdział o Violettcie.
Tak więc serdecznie zapraszamy :D
Link: http://naxi-love-storyy.blogspot.com
Świetny kiedy następna część ?
OdpowiedzUsuńhttp://one-shoty-o-serialu-violetta.blogspot.com/2014/08/diecesca-od-nienawisci-do-miosci-cz2-by.html
OdpowiedzUsuńjest i to już od dawna ;D