Strony

8.1.15

Jortini "Zrozumiana" - by Stella

- Nie płacz kochanie. Jesteś bezpieczna - uspokajała mnie głaszcząc po głowie.
- Boję się.
- Nie masz czego. Oni chcą ci tylko pomóc, zaufaj im Martina - Francesca jest jedyną osobą, której ufam. nie chcę żeby to się zmieniało. Dobrze mi tylko z nią.
- Możemy porozmawiać? - zapytał ten cały Pablo, czy jak mu tam było.
- Oczywiście - odpowiedziała. Nie chciałam żeby mnie zostawiała i sama o tym dobrze wiedziała, dlatego dodała - Ale z nią - widziałam ich spojrzenia. Nie byli co do tego przekonani - Rozmawiać będziemy o niej, niczego nowego się nie dowie.

- No więc może zaczniemy od pani. Jak pani się tam znalazła? - zadał pytanie. Ja tylko siedziałam przytulona do Franceski i słuchałam.
- To było 23 lata temu. Powodziło mu się bardzo dobrze. Miał własną firmę, na której zarabiał mnóstwo pieniędzy, a kobiety lgnęły do niego jak ćmy do ognia. Poznałam go przypadkiem. Ignorując wszystkie inne wybrał mnie. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze, byłam ślepo zakochana. Postanowiliśmy razem zamieszkać, zaręczyliśmy się, jednak przyszły i gorsze dni. Stracił posadę, pieniądze. Przyzwyczajony do luksusowego życia w dostatku zaczął handlować narkotykami. Nie spodobało mi się to i postanowiłam od niego odejść. Dokładnie tego samego dnia był tak pijany, że nie panował nad sobą. Gdy się dowiedział, że chcę odejść wpadł w szał. Zaczął mnie bić, kopać, wyzywać. Na koniec przysiągł, ze jeśli spróbuję czegokolwiek zastrzeli moją siostrę, jej męża i dziecko. Moją jedyną rodzinę. Z obawy o to, że dotrzyma przysięgi robiłam wszystko co mi kazał. Stałam się jego darmową służącą. Rok później poznał młodą amerykankę Kate. Popełniła ten sam błąd co ja. Ślepo zakochana wprowadziła się do niego, myśląc, że to prawdziwa miłość. Niedzielnego popołudnia przyszła uradowana od lekarza i oznajmiła mu, że będą mieć dziecko. Z powodu braku jakiegokolwiek wsparcia, uradowania czy też jakiejkolwiek reakcji z jego strony, odeszła. Ona jednak nic nie powiedziała i nie miał jak jej zatrzymać. Wszystko było tak jak dawniej. Mnie wykorzystywał do wszystkiego. Dziesięć miesięcy później pojawiła się pod tymi drzwiami. Oddała mu płaczące niemowlę. Była to moja mała Martina - powiedziała głaszcząc mnie po plecach - Myślałam, że nie pozwoli jej żyć, a w najlepszym wypadku odda ją do domu sierocińca. On jednak podał mi ją i kazał się nią zająć. Gdy miała pięć lat już zaczął się na niej wyżywać. W piwnicy zrobił jej kryjówkę. Zresztą widzieliście, znaleźliście ją tam. Od czasu do czasu udało mi się zanieść jej coś do jedzenia i picia. Ta dziewczyna jest tam od urodzenia, nie chodziła do szkoły, nie widziała nigdy telewizora czy komórki. Nie wie o rzeczach, które teraz są dla człowieka czymś naturalnym. Kiedyś wrócił do domu pijany jak nigdy, dziwiło mnie, ze trzymał się na nogach. Razem z koleżkami wymyślili sobie, że to nagrają. To było tydzień, może dwa tygodnie temu. Nagranie jest gdzieś w domu. Znajdźcie i oglądnijcie, bo żadne słowa nie opiszą tego co jej robili.
- Co pani zamierza teraz zrobić?
- Spotkać się z siostrą.
- Co z Martiną?
- Nie wiem. Musi się jeszcze wiele nauczyć.
- Może zostać u mnie - wtrącił się Blanco.
- Jesteś pewien Jorge?
- I tak całymi dniami nic nie robię poza czekaniem na jakieś akcje.
- A jak już są to się spóźniasz.

 Z Francescą musiałam się niestety już pożegnać. Wróciłam z Jorge do tego samego domu. Dopiero teraz dokładniej przyjrzałam się salonowi. Dwie duże kanapy stojące na przeciwko siebie, a między nimi stolik. Bardzo dużo ozdób w postaci zdjęć, obrazów i rzeźb. Ale jedno przykuło moją uwagę. Czarne wielki coś stojące w kącie.
- To pianino - powiedział stając obok mnie. Spojrzałam na niego przelotnie. Podeszłam do pianina i dotknęłam, jakiegoś białego czegoś. Wydało z siebie dźwięk, przestraszyłam się i odskoczyłam od czarnego ustrojstwa. On się tylko uśmiechnął. Podszedł do tego i usiadł na równie czarnym i błyszczącym krzesełku.
- Usiądź - powiedział. Zrobiłam co kazał  usiadłam obok niego. Nasze ramiona lekko ocierały się o siebie, to jednak nie było to samo co czuć na sobie dotyk tego psychola. On był ciepły. Zaczął w skomplikowanej kolejności naciskać te białe wydające dźwięki. Wszystko ułożyło się w bardzo ładną melodię. Grał ok minutę. Nie zdejmowałam oczu z jego dłoni - Chcesz się nauczyć? - zapytał. Pokiwałam lekko głową, twierdząco. Położył dłoń na mojej i poprowadził ją kolejno na siedem białych przycisków.
                                                                                                  

Kolejna część i od razu mówię, że nie wiem kiedy będzie następna, ponieważ trochę się na niej zacięłam. Never mind.
Pierwszy post na tym blogu w 2015!!!!
Nie czuję żadnej różnicy. A wy?
Czekam na opinie ;D
Zauważyłam, ze to jest strasznie krótkie, ale nieważne. Jej jak jest.

7 komentarzy: