Strony

27.12.14

Jortini "Ocalona" - by Stella

UWAGA! Pojawią się wulgaryzmy!

 Miesięczne dziecko nie przestawało wrzeszczeć. Młoda kobieta miała już dość tego krzyku. Głowa ją od tego bolała. Nareszcie dotarła pod ten dom. Zadzwoniła dzwonkiem, a po chwili otworzył jej drzwi. Z papierosem w buzi i jak zawsze pijany. Bez zastanowienia oddała mu malutka dziewczynkę. 
- Co to jest? - zapytał szorstkim głosem. Oddał ją kobiecie, która pojawiła się obok niego.
- Twoja córka. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolony - powiedziała i odeszła.
- Co ja mam z nią zrobić?!
- Co chcesz. To twoje dziecko.
Nigdy więcej jej nie zobaczył. Dziecku dał na imię Martina, ale za często tego słowa nie używał.

 Jak zawsze zimno i wilgotno. Siedzę skulona w kącie, ale to nic nie daje. Na rękach i nogach mam gęsią skórkę i cała się trzęsę.Czasem zastanawiam się czemu to akurat ja na niego trafiłam. Co takiego zrobiłam np: w poprzednim życiu. Ciągle głodna, spragniona, zmarznięta, brudna, obolała i zmęczona. Raz na jakiś czas Francesca (nie chodzi o Lodo, to tylko jakaś przypadkowa kobieta) przynosi mi trochę chleba i wody oraz świeże ubrania. Niestety rzadko. Może to zrobić tylko wtedy, kiedy jego ni ma w domu, a przeważnie siedzi na górze i pije ze swoimi obleśnymi kolegami. 
 Nadgarstki mnie już strasznie bolą od łańcuchów, którymi jestem tu przywiązana. Gdyby nie wystarczyło to, że drzwi są na hasło i a to jest piwnica i żadnych okien nie ma.
 Słyszę czyjeś kroki i serce zaczyna mi coraz szybciej bić. Ten ktoś jest coraz bliżej, a ja w duchu mam nadzieję, że to Francesca. Po policzku spływają mi łzy. Słucham pięciu piknięć wpisywanego hasła i drzwi się otwierają. NIE! To jeden z nich. Złapał mnie mocno za rękę i otworzył kłódkę spinającą łańcuchy. Mimo sprzeciwów wywlókł mnie z piwnicy i rzucił na czarną kanapę, stojącą w śmierdzącym alkoholem i zamglonym od dymu papierosowego salonie.
- Wiesz co teraz suko - powiedział szorstkim głosem jak zawsze.

~*~

 Nie miałem nawet czasu się przebrać w ubrania robocze. Musiałem szybko wyjechać z domu. Pilna sprawa, znaleźli miejsce pobytu szaleńca, którego szukamy już od dłuższego czasu. Zdążyłem jedynie zabrać odznakę, broń i niezbędną latarkę. Szybko pojawiłem się na miejscu, w odpowiedniej odległości od domu. 
- No nareszcie Blanco, nie masz żony, ani dziewczyny, dlaczego zawsze jesteś ostatni?
- Przepraszam szefie.
- Chłopaki wejdą pierwsi i z zaskoczenia i wyłapią. Ty z tym uzbrojeniem lepiej się tam nie pchaj pierwszy. Jak ich już zakują w kajdanki i wyniosą ze środka pójdziesz ze mną i sprawdzimy czy ktoś się tam nie ukrył lub oni czegoś nie schowali.
- Jasne. - odparłem. Dziesięciu chłopaków z odpowiednim uzbrojeniem ruszyli przed siebie. Po chwili słychać było strzały, ale ostatecznie to nasi wygrali i wyprowadzili sześciu mężczyzn i kobietę z budynku. Krzyczała, mamrotała pod nosem, ale nie rozumiałem co. Jeden z nich pokazał nam ręką, że możemy już wejść i sprawdzić teren. Szef wszedł na górę, a ja zostałem na parterze. Była to duża posiadłość, ale przeszukałem każdy kąt i nie znalazłem nic podejrzanego. 
- Masz coś - usłyszałem. Miałem już powiedzieć, ze nie, ale dziwnie ugięły się pode mną deski, którymi była wyłożona podłoga w garażu. Tak jakby nic pod nimi nie było. Kucnąłem i podniosłem jedną z nich. Poświeciłem sobie latarką i ujrzałem schody w dół. Usunąłem resztę niepotrzebnych desek i zszedłem na dół. Zaraz za mną szef.
- Nieźle Blanco, ale nic tu nie ma. - powiedział i wszedł na górę - Idziesz?
- Nie jeszcze tu pogrzebię - powiedziałem i dokładniej rozglądnąłem się po pomieszczeniu. W rogu ujrzałem mały monitor. Był na nim obraz tak jakby z kamery. W kącie jakiegoś ciemnego pomieszczenia była skulona jakaś dziewczyna. Tu gdzieś musi coś jeszcze być... TA SZAFKA! Ona mi jakoś podejrzanie za bardzo wystaje. Otworzyłem ją, a w środku nie było nic. Nie poddałem się jednak i odsunąłem ją od ściany. 

~*~

 To było okropne. Jak można być takim bezdusznym człowiekiem? Dopiero co mnie puścili, a chyba znowu ktoś tu idzie. Jestem wykończona. Ledwo mam siłę zerkać na drzwi. Słyszę szuranie, tak jakby ktoś znowu odsuwał tą cholerną szafkę. Po chwili głośniejsze szuranie. Jeszcze chwilkę później strzał z pistoletu. W tym momencie byłam ta przerażona, że po chwili odpłynęłam.

~*~

 Za tą szafką był sejf. On też dziwnie się kołysał. Użyłem całej siły i jego też udało mi się odsunąć. Za tym też było pomieszczenie. Kto jak kto, ale ja mm nosa do takich rzeczy. Szef już pewnie pojechał, a szkoda zdziwiłby się. Wszedłem do środka i oświetliłem nieco pomieszczenie latarką. Cholernie tu zimno. Wilgoci też nie brakuje, tu jest ze dwa centymetry wody. Naprzeciwko mnie były żelazne, potężne drzwi. Spróbowałem je otworzyć, ale ani drgnął. Są na hasło. Strzeliłem w zamek i same się uchyliły. Jest ta skulona dziewczyna, podszedłem do niej chyba śpi. Przyłożyłem dwa palce do jej szyi. Jest puls, więc żyje. Rozglądnąłem się i znalazłem włącznik do światła. Była ubrana w lekką niebieską spódniczkę i białą koszulkę na ramiączka. Nie miała butów i siedziała na betonowej ziemi zalanej lodowatą wodą. Sama zresztą była lodowata. Zdjąłem bluzę i zostając w samym podkoszulku okryłem ją. Wziąłem ją na ręce. Była taka chuda i drobna, że bałem się, że coś sobie połamie przy najmniejszym uderzeniu. Takie głupie wrażenie. Zupełnie jakbym trzymał noworodka. Dokładnie to samo. Posadziłem ją na miejscu pasażera w moim samochodzie i zapiąłem pasy. 

~*~

 Obudziłam się, czyli żyje. Ale co to było za strzelanie? Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem? Leże w łóżku, pachnąca pościel, jasne, ładne pomieszczenie. Co się stało ostatniej nocy?



Ok! Dzisiaj 27 więc oto Jortini ;D
Mam nadzieje, że się podobało.
6  komentarzy = kolejna część 

6 komentarzy:

  1. Super ,czekam na następną część :)
    Niech Jorge ją uratuje i bd razem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na next! :)
    I mam nadzieję, że nawet jakby nie było tych 6 komentarzy (choć mam nadzieję, że będą) to i tak będzie kolejna część.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <333
    Nie mogę się doczekać next'u

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały czekam na next <3333

    OdpowiedzUsuń