Strony

3.3.15

Jortini "Zaufany" - by Stella

 Siedziałam sama w salonie. Oglądałam jak małe ludziki poruszają się w małym, czarnym pudełeczku. Z początku wydawało mi się to okrutne, ale Jorge powiedział, że to nie są ludzie. Nie rozumiem, ale niech będzie. Jorge jest naprawdę sympatyczny, więc czemu nie potrafię mu do końca zaufać?
- Emily nie, proszę nie odchodź!
- Muszę inaczej, zginiemy - po jej policzku spłynęła łza.
- Nie ważne nie chcę cię stracić!
 To jest dziwne.
 Zdziwiło mnie kiedy dotknął swoimi ustami jej. O co chodzi.
- Co oglądasz - odwróciłam się. Stał za mną, wycierając ścierką mokre ręce. Skierowałam wzrok z powrotem na telewizor.
- Nie wiem - odparłam - Co oni robią? - zapytałam.
- Całują się - odparł. Wiele mi to nie mówi - Możesz kogoś pocałować, jeśli kogoś kochasz.

 Jorge już posprzątał po posiłku. Podszedł do mnie i wyjął z kieszeni małe szare... "coś". Dał mi to do ręki i powiedział:
- Miej to zawsze przy sobie, a jakby się coś działo to naciśnij ten przycisk - wskazał na mały zielony guziczek.
- Po co? - zapytałam.
- Będę wiedział, że coś się dzieję i przyjdę jak najszybciej - po chwili ciszy dodał - Późno już, chodźmy spać - przytaknęłam. Podał mi piżamę, po czym weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ruszyłam do... Mojej? Jego? Czyjejś sypialni. Zaświeciłam światło, a przez moje ciało przeszły nieprzyjemne ciarki. Zobaczyłam tą twarz. Uśmiechała się od ucha do ucha, jak gdyby nigdy nic. Zaczęłam wrzeszczeć na cały głos. Obok automatycznie pojawił się Jorge.
- Co się dzieje?
- On tam jest! Za oknem! - z moich oczu ciekł strumień łez.
- Nikogo tam nie ma - stwierdził po zaglądnięciu do środka.
- Ale był! - wrzasnęłam jeszcze głośniej.
- Spokojnie. Nie bój się - powiedział po czym przytulił mnie do siebie. Objęłam go i pozwoliłam łzom swobodnie spływać - Zostać z tobą? - zapytał jak się już trochę uspokoiłam. Lekko przytaknęłam głową. Położyłam się na łóżku, a on siedząc obok nadal trzymał mnie za rękę. Po chwili zasnęłam. Sen jednak nie trwał długo. Budziły mnie najcichsze szumy. Jednak to co teraz usłyszałam to na pewno rozbijane szkło. anie przesłyszało mi się. Jorge też spał. Wstałam i podeszłam do drzwi lekko je uchyliłam. Ktoś zakrył mi usta dłonią. Jorge się obudził, słyszałam. Nic nie widziałam, było ciemno, ale czułam jak przykłada mi coś zimnego do szyi.
 Jorge zapalił światło. Do domu wparowali jeszcze inni policjanci.
- Któryś się ruszy, to poderżnę jej gardło! - wszyscy stali bez ruchu. Jorge wciąż miał w ręku pistolet, którym celował w niego, albo we mnie, nie wiem. Cicha. Nagle słychać huk, a Rodriguez pada na ziemię. Odsuwam się szybko. Jorge mnie przytulił.
- Już dobrze - szepnął próbując mnie uspokoić, znowu - Kocham cię - usłyszałam też po chwili. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej.

2 lata później
 Jestem już normalną osobą. Razem z Jorge jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i nawet spodziewamy się dziecka. Wyjechaliśmy z Buenos Aires. Teraz mieszkamy w Hiszpanii. Jorge znalazł nową, mniej ryzykowną pracę. Mamy mały, ale śliczny domek w ślicznej dzielnicy, wspaniałych sąsiadów i przyjaciół. Idę dalej, nie patrząc w przeszłość.
                                                                                        

Tak wiem, zepsułam!!! Pożyczcie pistolet od Jorge i mnie zastrzelcie. Mała blokada, ale uparłam się, że napiszę, bo w końcu mamy już 11068 wyświetleń!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wow!!!!!!
Dziękuję bardzo! Jesteście najlepsi! Dedykuję to każdemu! Dziękuję jeszcze raz! Pa!